29 grudnia 2010


7 grudnia 2010

Cała ja!

W ramach nagrody, po dosyć trudnej części lekcji, zarzuciłam w klasie pierwszej (sic!) zadanie:
 narysowanie w zeszycie mojej karykatury (oczywiście musiałam wyjaśnić, czym karykatura jest)!
 Powstały cuda! Hihi...



2 grudnia 2010

Fragment pamiętnika

Znalezione w internecie, autora nie znalazłam:

12 sierpnia.

Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu, Boże jak tu pęknie. Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.

14 października

Bieszczady są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły kolory - tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie wspaniale! Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi. Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi się tu podoba.

11 listopada.

Wkrótce zaczyna się sezon polowań. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może chcieć zabić cos tak wspaniałego, jak jeleń. Mam nadzieje, że wreszcie zacznie padać śnieg.

2 grudnia

Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było przykryte białą kołdrą. Widok jak pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszliśmy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy drogę dojazdowa. Zrobiliśmy sobie świetna bitwę śnieżną (wygrałem) a potem przyjechał pług śnieżny i znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdowa. Kocham Bieszczady.

12 grudnia.

Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył dowcip z droga dojazdowa. Po prostu kocham to miejsce.

19 grudnia

Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdna drogę dojazdowa nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie wykończony odśnieżaniem. Pieprzony pług śnieżny.

22 grudnia

Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych gówien. Cale dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, ze pług śnieżny czeka tuż za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skurwysyn!

25 grudnia

Wesołych Pierdolonych Świat! Jeszcze więcej gównianego śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skurwysyn od pługu śnieżnego...przysięgam - zabije. Nie rozumiem, dlaczego nie posypia drogi solą, żeby rozpuściła to cholerstwo.

27 grudnia

Znowu to białe gówno napadało w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod górą białego gówna. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia piec centymetrów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu?

28 grudnia

Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt piec centymetrów tego białego cholerstwa. Teraz to nie odtają nawet do lata. Pług śnieżny ugrzązł w zaspie a ten łajdak przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałem mu, ze sześć już połamałem kiedy odgarniałem to gówno z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozwaliłem o jego zakuty łeb.

4 stycznia

Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić cos do jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi cholerny jeleń i całkiem go rozwalił. Narobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te pieprzone zwierzaki. Ze tez myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie!

3 maja

Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej pieprzonej soli, którą posypują drogi.

18 maja

Przeprowadziłem się z powrotem nad morze. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Bieszczadach.

28 listopada 2010

Pogoda ducha

Największym aktem miłości bliźniego jest stała słoneczność duszy, rozsyłająca wszędzie promienie swe jasne i ciepłe.

Nietrudno o [...] pogodę ducha, gdy wszystko pobudza do radości, gdy plany nasze nam się udają, żyjemy bez trosk, zdrowie dopisuje, wszyscy nas kochają, gdy na horyzoncie naszego życia nie ma czarnych chmur. Wtedy [...] jesteśmy, jak się mówi, w dobrym humorze. Lecz gdy krzyż ciąży na naszych barkach, gdy serce wije się z bólu, wtedy niełątwo przezwyciężyć przygnębienie towarzyszące smtkowi, niepokój wynikający z trosk gryzących; niełatwo zachować ppogodę ducha i mieć uśmiech serdeczny dla wszystkich [...]. To wymaga panowania nad sobą, to jest prawdziwym uczynkiem pokuty.

Stała pogoda ducha, ten promień szczęścia Bożego przenikający na zewnątrz - oto prawdziwa cnota, oto cenny środek pokutny, oto owocne apostolstwo.

św. Urszula Ledóchowska


Pogoda ducha jest znakiem osoby wielkodusznej i umartwiającej się, która zapominając o wszystkim, nawet o sobie, stara się sprawić radość swemu Bogu we wszystkim, co robi dla dusz. Pogoda ducha często ukrywa życie wypełnione ofiarą, nieustanne zjednoczenie z Bogiem, zapał i hojność. Ktoś, kto ma ten dar pogody ducha, bardzo często osiąga wysoki poziom doskonałości. Bo "radosnego dawcę Bóg miłuje" [2 Kor 9,7] i przyciąga blisko swojego serca osoby konsekrowane, które miłuje.
 
św. Teresa z Kalkuty

26 listopada 2010

Muzeum

Byłam z dwoma klasami w Muzeum F.Chopina na Tamce w Warszawie. Skromne, ale bardzo ciekawie pomyślane. Wielka szkoda, że sporo interaktywnych eksponatów nie działała... Zwłaszcza tych w najfajniejszej sali, czyli dla dzieci w wieku 3-10 lat.
Moim Słońcom się podobało, a ja bardzo się cieszę, że wcześniej byliśmy na "poważnej" lekcji nt. Chopina w Muzeum Narodowym, bo dzięki temu mogłam teraz dać dzieciakom pełną swobodę we własnym "przeżywaniu" muzeum.

Co było najfajniejsze (poza salą "zieloną")? No, jak to - włosy Frycka!



9 listopada 2010

8 listopada 2010

Jak?!

Jak żyć ze świadomością tego, że ludziom obok nas dzieje się straszna krzywda?
Nie, gdzieś tam, hen daleko - tym tutaj. Osobom, z którymi się na co dzień spotykam.
I to, co ich spotyka, to nie jest zło, ale ZŁO.
To nie jest smutek, przykrość. To jest fragment najstraszniejszego, obejrzanego w dzieciństwie thrillera.


Jak obronić, utulić? Przede wszystkim - jak wytłumaczyć?! Dlaczego to znowu Ciebie spotkało? Dlaczego, coś tak potwornego?


Jak zabrać z ramion innych chociaż trochę tego ciężaru przerażenia? Jak pomóc?
Co się mówi, kiedy wcale nie wiadomo, czy jakoś to będzie? Jak zatuszować pewność, że tej rany czas nie zagoi?

Jak?!

7 listopada 2010

Co czyha na spokojnego profesora w miejscu pracy?

To, ja może na kaskaderkę pójdę i spokojnie emerytury doczekam.. zachęcam do lektury

6 listopada 2010

konsekwencje nie integrowania się z nauczycielami

czas: przerwa obiadowa
miejsce: klasa 1
występują: Pani Od Muzyki, S. - uczeń klasy 1

Dzwonek obwieszcza przerwę. Pani Od Muzyki postanawia nie integrować się z ciałem pedagogicznym i zostaje w klasie. S. 17 razy wychodzi z klasy i wraca z kolejnymi pytaniami.
- Czy, jak człowiek ma za dużo krwi, to umiera?
- Czy, jak ja się wyprostuję, to moje żyłki się za bardzo napną i wypłynie krew?
- Prawda, że jak się ma za dużo krwi, to się umiera?
- Jak to jest z braciami pierworodnymi?
- Co się robi, jak ma się w środku za dużo? Dwa serduszka, trzy żołądki...
- Jak to się stało, że są wampiry?
- A, Baba Jaga też jest wymyślona?
- Czy promieniowanie jest w każdej bombie? Czy ono od razu zabija?
- Jakie są jeszcze inne promieniowania?
- Gdzie ja myślę, jak sobie wyobrażam?
- Prawda, że dorośli mają gorsze wyobrażenie?
...
...
...

Pani Od Muzyki postanawia zacząć czytać do snu encyklopedię oraz wydrukować sobie (na razie od A do C) hasła z Wikipedii.



4 listopada 2010

A.Mickiewicz - Nad wodą wielką i czystą


Nad wodą wielką i czystą
Stały rzędami opoki,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła twarze ich czarne;


Nad wodą wielką i czystą
Przebiegły czarne obłoki,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła kształty ich marne;


Nad wodą wielką i czystą
Błysnęło wzdłuż i grom ryknął,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła światło, głos zniknął.


A woda, jak dawniej czysta,
Stoi wielka i przejrzysta.

Tę wodę widzę dokoła
I wszystko wiernie odbijam,
I dumne opoki czoła,
I błyskawice - pomijam.


Skałom trzeba stać i grozić,
Obłokom deszcze przewozić,
Błyskawicom grzmieć i ginąć,
Mnie płynąć, płynąć i płyną.


(muz. I.J. Paderewski, arr. St. Wiechowicz, wyk. Schola Cantorum Gedanensis)

24 października 2010

pica

Nasłuchałam się w ciągu weekendu sporo. Mózg już nie pracuje, chociaż powinien, bo tyle jeszcze do zrobienia.
Pralka znowu próbuje wskoczyć do wanny i co chwilę biegam, żeby jej to na nowo wyperswadować. W jednej dłoni mam problemy z czuciem, a na drugiej mam wylew... To sobie chociaż na cześć jednego z nowo poznanych zaburzeń dziecięcych (Pica) wrzucę Pica pica...