Poszłam na milongę po ponad miesięcznej przerwie w tańczeniu (przyczyna - czarna życiowa seria). Poszłam, bo umówiłam się ze znajomymi, ale przyrzekłam sobie po stokroć, że jeszcze nie będę tańczyć, żeby spokojnie wrócić do pełnej kondycji i już w tym tygodniu powrócić na lekcje. Tjaaa... obiecywać to sobie można! Nie potrafiłam odmówić żadnemu z partnerów! Boże, jaką ja wczoraj odnalazłam radość, jakie szczęście. Jakbym wróciła z dalekich stron. Tango w moich żyłach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz