Właśnie wróciłam z koncertu Lao Che w klubie Proxima. Dawno tak dobrze się nie bawiłam.
Piosenki zarówno z płyty Gospel, jak i z Powstania Warszawskiego. Były też trzy, których nie znałam - z Guseł.
Dawno się tak fajnie nie wyskakałam, nie naśpiewałam i nie pokołysałam!
Lao Che=mądre teksty+dobra muzyka
:) ech...jeszcze mi stopy pląsają...
2 komentarze:
Chcialbym miec tak wrazliwa na sztuke nauczycielke i nie pisze to na podstawie tego posta, lecz paru poprzednich, ktore przeczytalem.
Pozdrawienia od centusia z poludnia.
Konrad18.
Ojej...jak mi się miło zrobiło. Dziękuję.
Prześlij komentarz